Nagle wszyscy umilkli. Muzyka przestała się sączyć z głośników, a barman upuścił właśnie wycieraną szklankę. Przejechałam spojrzeniem po każdym kliencie. Jak na rozkaz, każdy patrzył się na mnie i na owego Akcelerator'a. Każda twarz zastygła w wyrazie przerażenia, mając kolor zbliżony do barwy mleka. W końcu mój wzrok spoczął na twarzy chłopaka. Dopiero teraz zauważyłam, że jego oczy są w kolorze krwi. Kąciki moich ust drgnęły. Przecież tak ubóstwiałam tą barwę.
- Niezła sztuczka. Masz strasznie donośny głos, jak na takie chuchro. - przyznałam.
Odszukałam barmana wzrokiem i przywołałam go ruchem dłoni. Powoli i ostrożnie pokonał odległość, która nas dzieliła.
- Tak?
- Co cię w nim najbardziej przeraża? - zapytałam go otwarcie.
- Śmiech. - szepnął.
- Serio? Śmiech? - powiedziałam i powstrzymałam się od wybuchnięcia... śmiechem. - Zaśmiej się. - rzuciłam do białowłosego.
- Słucham? - na jego twarzy błądziło zdziwienie pomieszane z rozbawieniem.
- Ogłuchłeś? Zaśmiej się. Chcę zobaczyć co jest niby w tobie takiego przerażającego. - powiedziałam z nutą poirytowania.
<Akcelerator?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz